wtorek, 15 sierpnia 2017

Nic dwa razy się nie zdarza (One Shot)

Przez zatłoczone ulicę Tokio powolnym spacerkiem szła młoda kobieta, ludzie bardzo dobrze ją znali, niegdyś agresywna i pełna energii dziewczynka z dnia na dzień stała się przygaszoną zamkniętą w sobie osobą. Przez te parę lat jej wygląd się zmienił, jej długie sięgające ud blond włosy falowały na wietrzę, niegdyś piękne lśniące oczy były teraz przygaszone pełne smutku. To już sześć lat od kiedy Turniej Szamanów zakończył się zwycięstwem Hao, po tych trzech reinkarnacjach w końcu mu się udało, dopiął swego. Pozbawiając dziewczyny ostatniej iskierki szczęścia.  Pozbawiając jedynej osoby na której jej tak naprawdę zależało. 
Przechodziła obok tego pamiętnego mostku, właśnie wtedy pierwszy raz od dawna zdjęła przed nim maskę obojętności ukazując wszystkie swoje obawy i lęki. Przytrzymała się przy barierce głęboko wpatrując się w lustro wody, w tafli ujrzała go z tym swoim beztroskim uśmiechem. Po jej policzku spłynęła mimowolnie samotna łza. Przez jej umysł przeleciały urywki wspomnień. 

***
Tego dnia miałam cię poznać, mojego przyszłego męża. Byłam  bardzo zła , ale ta złość nie pochodziła ode mnie. To były uczucia ludzi, którzy mnie otaczali, nie potrafiłam zatrzymać natłoku myśli. To wszystko mnie przerażało, nie potrafiłam zapanować nad "nimi" pojawiali się za każdym razem jak wyszłam z domu. Te wszystkie samolubne myśli, uczucia gniewu które były w ich sercach. To Reshi, klątwa samotności wymierzona we mnie. 
-Matamune ! 
- Stoisz mi na drodze ! Szczeżnij ! - Twoje myśli zdradziły, że byłeś mną przerażony.
- Czekaj.. Zaczekaj chwilę ! 
-Nie odzywaj się do mnie tak jakbyś mnie znał. Albo cię zabiję. - Próbowałam zniechęcić cię do siebie, znajomość ze mną jest niebezpieczna. A ja byłam skazana na samotność. Bynajmniej tak myślałam wtedy. Nie rozumiałam ciebie, byłeś samotny jak ja a jednocześnie taki beztroski i szczęśliwy. Chciałeś mnie uwolnić od demonów. Udało ci się. Ale za cenę twojego ducha opiekuna, twojego pierwszego przyjaciela. A poświęciłeś go dla zepsutej do szpiku kości dziewczynki. Dlaczego ? Bo mnie kochałeś, dopiero teraz widzę ile uczuć mi okazywałeś poprzez zwykłe gesty. 

***
Przyjechałam za tobą do Tokio, dostałam za zadanie wyszkolenia ciebie na prawdziwego szamana, cały ród Asakurów na ciebie liczył. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy z jak potężną siłą idzie ci się zmierzyć i że przepłacisz za to życiem. Starałam się wyznaczyć jak najcięższe treningi, bo tylko takie dawały jakiś efekt. Wiem, że nienawidziłeś mnie za te wszystkie męczarnie, ale dzięki nim zaszedłeś tak daleko. 
Zbliżał się dzień twojej inicjacji, jeden z sędziów miał cię przetestować. Może tego nie okazywałam, ale byłam przerażona. Bałam się czy ci się uda, przez te wszystkie zmartwienia wlepiałam ci większe treningi. Abyś tylko nie widział mnie w tym stanie, starałam się nie zdejmować maski obojętności, niestety nie zawsze mi się to udawało. Wiem, że mimo moich prób zawsze widziałaś gdy się coś ze mną działo. Dlatego tamtego dnia zabrałeś mnie na spacer do parku, by choć na chwilę uspokoić moje skołatane nerwy. Na podwórku był ziąb, było mi cholernie zimno, ale czułam w sercu błogość, bo byłeś obok mnie.
***
Był taki podobny do ciebie, ale tylko wizualnie. Jego charakter był kompletnym przeciwieństwem twojego. Był zbyt pewny siebie, myślał że może mnie mieć. Hao, twój brat bliźniak, twój oprawca. Nienawidzę go z całego serca. Może gdybym się wtedy jego nie posłuchała i nie dała ci księgi szamanów, może byś teraz tu ze mną był ? Nie wiem tego. Ale czytając tą księgę osiągnąłeś nowy poziom mocy, byłam z ciebie dumna. A w głębi serca cieszyłam się, że widzę cię całego i zdrowego.

***
Ten dzień... Pamiętam go zbyt dobrze, tego dnia mój świat się zawali a serce pokruszyło się na tysiące kawałeczków. Walczyłeś z nim w Gwiezdnym Sanktuarium, chciałeś uratować świat przed swoim własnym bratem. Czułam twoje wahanie się przed atakiem, w końcu to twój brat, którego zawsze pragnąłeś mieć. Nie chciałeś go zabić, miałeś zbyt dobre serce by kogoś tak skrzywdzić. Niestety Hao nie czuł żadnych skrupułów przed zaatakowaniem ciebie. Czułam się bezsilna, nie mogłam ci pomóc 1080 korali zostało zniszczone a moje shikigami zostały przejęte przez niego. To trwało sekundy, gdy cię chwycił i wbił miecz w twoje serce. Stałam zalana łzami, nie mogłam do ciebie podbiec, Faust uniemożliwił mi to. W pewnej chwili znaleźliśmy się na zachodniej pustyni. Komunikat na dzwonka wyroczni mówił jasno " Król Szamanów : Hao Asakura". Dokonał tego w bestialski sposób, zabijając swojego brata. Podbiegłam do twojego ciała, nie czułam pulsu. Szloch ogarną całe moje ciało, nikt nie odważył się odciągnąć mnie od ciebie. Mimo że byłeś martwy, ja czułam aurę spokoju bijącą od ciebie. 
- Yoh, proszę otwórz oczy. - Nie potrafiłam się z tym pogodzić, moje serce powoli krwawiło.Chciałam byś choć na chwilę na mnie spojrzał, choć ostatni raz mnie dotkną. Wiem, łudziłam się. Bo ty już nigdy nie otworzyłeś swych oczu, twoje serce  już nigdy nie zabiło. A moja dusza odeszła, umarła w momencie gdy zabrakło cię na tym świecie. Już nigdy nie byłam taka sama, blask w oczach znikł. Umarła tamta Anna. 
Dziś gdy mija szósta rocznica twojej śmierci ja nadal czuję ból. Ren, Horo Horo, Joco, Ryo, Faust, Manta, oni nadal mieszkają ze mną w zajeździe, ale nic już nie jest takie samo. Twój pokój stoi nietknięty, nie weszłam do niego od dnia twojej śmierci. Dlaczego ? Boję się, że gdy tam wejdę moje ciało rozsypie się na milion kawałeczków. Nie potrafię pozbierać się po tych wydarzeniach. Moja bariera obojętności pękła jak bańka mydlana, nie daję rady ukrywać swych uczuć. 

***
Przetarła zapłakane oczy, te wszystkie wspomnienia bardzo ją bolały. Spojrzała ostatni raz na ten pamiętny mostek i ruszyła dalej swoją drogą. Po paru minutach dotarła na cmentarz, przeszła szybko między nagrobkami. Bardzo dobrze znała te miejsce, była tu częściej niż by mogło się wydawać. Zatrzymała się przed jednym z kamiennych nagrobków, po cichu przeczytała wyryty napis na nagrobku 
- Yoh Asakura. - Nie potrafiła już hamować łez płynących po jej policzkach, cicho łkając położyła piękne czerwone róże na marmurowej płycie. Biła się z myślami, czuła że powinna przywołać jego ducha, ale bała się, że nie przetrwa tego spotkania. Że może te spotkanie rozdrapie ledwo co zagojone rany. 
Cicho westchnęła kucając przy nagrobku, dłonie lekko drżały przy styknięciu się z marmurem. Przejechała palcami po imieniu, pierwszy raz od tamtego wydarzenia uśmiechnęła się. 
-Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy, żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy. Wczoraj kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było jakby róża przez otwarte wpadła okno.
Stała tak już dwadzieścia minut, tuż za nią zmaterializował się biało włosy samuraj. 
- Anno wracajmy już do domu, Hana na pewno dał już w kość dla Horo Horo. - Kobieta ciężko westchnęła wpatrując się w nagrobek. Tak. Hana był jego synem, nie zdążyła mu tego powiedzieć. Ta pamiętna noc przed wyjazdem, zostawił namiastkę siebie na tym świecie. Jedyny sens jej życia
- Też zanim tęsknisz co, Amidamaru ? 
- Czuję żal, że nie dałem rady ochronić go przed śmiercią. - Po twarzy samuraja powoli spływały łzy, blondynka widząc to mało sama znów się nie popłakała. Spojrzała ostatni raz na miejsce spoczynku narzeczonego, chwyciła się za serce spoglądając w niebo "Jeszcze się spotkamy Yoh". Szepnęła cicho po czym ruszyła wraz z samurajem w stronę domu. 
Gdy dziewczyna wraz z duchem byli już blisko wyjścia z cmentarza, nad grobem chłopaka zmaterializowała się dusza młodego bruneta w pomarańczowych słuchawkach. Uśmiechnął się pogodnie w stronę tamtej dwójki. Wiedział, że jego odejście bardzo zraniło jego najbliższych, ale miał nadzieję że zaznajął szczęścia mimo to. 
- Będę tu na ciebie czekał Anno, wychowaj naszego syna na dobrego człowieka. - Brunet spuścił głowę mocno ściskając swoje dłonie. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. - Dziękuję ci że przy mnie byłaś.. I-i Kocham cię. - Po chwili zjawa rozpłynęła się. 
 ***
W ciemnym pokoju spała na łóżku blond włosa dziewczyna, tuż przy łóżku stała szafka nocna ze zdjęciami, bruneta w pomarańczowych słuchawkach i małego blondyna. W pokoju rozległy się ciche szepty, po czym okno otworzyło się do granic możliwości. Przez otwartą przestrzeń, unoszącym przez powiew wiatru leciał pąk czerwonej róży. Wylądował tuż przed twarzą śpiącej dziewczyny na jednym z płatków było wyryte słowo. 
  ~.~
    EVER

  ~.~

5 komentarzy:

  1. Oooooo. Dlaczego to takie smutne?? Czemu no ja się pytam????!!!! Popłakałam się. Mam pytanie czy kiedyś napiszesz coś radosnego. Proszę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten one shot był pisany pod wpływem jednej piosenki <3
      https://www.youtube.com/watch?v=7RlBvFevDow
      Napiszę coś radosnego, bo mam zamiar sklepić tu jakieś opowiadanie o Shaman King <3

      Usuń
  2. Zgadzam się, powinno pojawić się coś radosnego, zachęcam do napisania opowiadania o SK ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeci raz zabieram się do pisania komentarza bo nie wiem od czego zacząć. Są takie momenty że człowiekowi odbiera mowę i chyba właśnie tego doświadczyłam. Po prostu z każdym akapitem czułam jakby ktoś co raz bardziej ściskał mnie za serce a jak przeczytałam "Hana" to już wiedziałam, że to koniec. Masz mnie dziewczyno i tyle.
    Przyznaje nie lubię nieszczęśliwych historii i często czytając książki sprawdzam w pewnym momencie ich ostatnią stronę czy się dobrze kończy. Wiedziałam że tutaj tak nie będzie i teraz mi źle :( Nie zrozum mnie źle, widać jak długo pracowałaś nad tym i uważam że jest to dopieszczone pod każdym względem. Jesteś świadoma słowa i wiesz jak uchwycić czytelnika za serce. I to bez dialogów.
    Gratuluje talentu i liczę na opowiadanie, ale proszę niech nie będzie nieszczęśliwe no i przecież bez Yoh to nie ma Shaman Kinga.
    Jakbyś miała ochotę coś poczytać to zapraszam również do siebie na http://hoshi-no-seichi.blogspot.com/ Pierwsze opowiadanie możesz śmiało pominąć bo szczerze mówiąc aż by mi było wstyd pokazywać je osobie o takim talencie. Za to drugie jest dosyć lekkie ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne.
    Lubię raz na jakiś czas przeczytać coś smutnego, łapiącego za serce. Akurat w tej chwili to nie był taki moment, ale teraz siedzę i wpatruję się w ekran z uśmiechem. Odczuwam zadowolenie, bo Ty wykonałaś naprawdę dobrą robotę. Życzę Ci, aby było tak dalej. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń